Jedyne miejsce, gdzie można napić się wody. Wygnańcy przyzwyczaili się do brudnej i ciemnej wody.
Abi przybyła tu by ugasić pragnienie.
//zaraz robię kartę Ciry//
*Cira przybyła i zawarczała na Abi* CO TY TU ROBISZ?! Spadaj do tych pupilków, psich synów z Psiej Ziemi! No chyba, że tez jesteś wygnańcem...
*jej pyszczek posmutniał jeszcze bardziej* Eh ... *westchnęła* ja także jestem wygnańcem ... *chwila ciszy* Abi spytała nieśmiało : J ... j ... jak się nazywasz ?
Nie radzę ci... oni cię wygnali? Odejdź tam, mają lepsze życie i są przyjaźniejsi niż ja. *seterka uśmiechnęła się krzywo i dziwnie* Jestem przywódczynią wygnańców, Cira. Z tego co widzę nie masz zamiaru prowadzić wojny...
//Abi chce być czarnym charakterem :c ?//
*Abi przestraszyła się Ciry , nie wiedziała , co ma zrobić. Wcale nie chciała walczyć , ani być zła , lecz w tej chwili była tak zagubiona ...* Jaaa ... Ja chciałabym się do was przyłączyć ... jeśli można ...
My prowadzimy wojnę... jeśli masz się do nas dołączyć musiałabyś walczyć... idź tam gdzie jest Psia Ziemia, oni są ze wszystkimi w ''świętym pokoju''.
Myślisz , że nie jestem zdolna do walki ? (spytała nagle śmielej Abi)
Nie... myślę, że wolisz nie być ''czarnym charakterem'' *zaśmiała się*
Skąd ta pewność ? *tym razem z lekką irytacją odezwała się Abi* A może ja właśnie chcę nim być ?
Jeśli tak... *uśmiecha się* więc witam w Ziemi Wygnańców! *śmieje się psychicznie* I jeśli masz zamiar tu pozostać zachowujesz do mnie szacunek. Pozwolisz, że ci opowiem naszą historię... yyy... twoje imię?
Abi , moja pani. *mówi z pełnym szacunkiem*
A więc posłuchaj Abi. Kiedyś byłam tam. W tym raju... ale za to, że chciałam zostać żoną przywódcy... wygnano mnie. Potem pokonałam tu wszystkich wygnańców i zostałam ich przywódcą. Od dzisiaj jesteś jedną z nas, Abi. Od dzisiaj żyjesz pod skrzydłami Cirry...
To zaszczyt *uśmiecha się do Cirry*
*wyszczerza zęby w ogromnym uśmiechu* Oprowadzić cię?
Oczywiście.
- Jak widzisz mamy tu wodopój... przyzwyczailiśmy się do brudnej i ohydnej wody, ale to jedyne co tu mamy... *westchnęła*
Nie przeszkadza mi brudna woda. Naprawdę.
- Można się przyzwyczaić. Zaprowadzę cię do wąwozu. Chodź. *Zaczyna odchodzić*
//Temat ''Wąwóz''//
Roxy siedziała nie daleko. Nie wiedziała że lepiej żeby tu nie przychodziła. Po prostu zwiedzała.
*Cira poczuła zapach i uskoczyła warcząc*
Roxy nie zauważyła Ciry. Była podróżniczką i chciała zobaczyć co to za miejsce.
*zaatakowała Roxy* Co tu tutaj robisz?! To ziemia wygnańców!
-Przepraszam. Nie wiedziałam - powiedziała przestraszona Roxy.
Idź do tych pupilków z Psiej Ziemi, tych psich synów! *warczy*
-Psiej ziemi? Jeszcze nie jestem pewna z kim chcę być.
Chcesz żyć w ogromnej wojnie, głodzie, gotowa na śmierć?! Widziałam, że świetnie się bawiłaś...
-Często muszę walczyć, siedzę głodna i na każdym kroku czai się na mnie śmierć. To dla mnie nie nowość.
Tu są najgorsze warunki jakie mogą być... chcesz walczyć z nimi? Przecież ta szara cię polubiła... *Cirra mówiła tu o Lunie*
-Szczerze to nie przepadam za dobrymi warunkami i jakimiś na maksa miłymi psami.
Myślisz, że każdy z nich jest dobry? *uśmiecha się tajemniczo* Gdzieś tam czai się miłość i zło, które można okiełznać... albo i nie... zatrute serce zostanie odtrute śmiercią... lub stoi tuż przede mną... *odchodzi*
Roxy siedziała. Nie wiedziała co te słowa miały znaczyć.
- Ziarenko mroku zasadzone jest w twoim sercu... czy wykiełkuje zależy od tego, czy gospodarz je podleje... *stanęła i zachichotała*
-Nie rozumiem - powiedziała Roxy przekrzywiając dziwnie głowę.
- Chcesz by ziarno wykiełkowało? Czy żeby zgniło i zniknęło?...
-Raczej wykiełkowało. Nie lubię być grzecznym psem czekającym na obrzydliwie zielonej łące.
Twój wybór... kwiatek zawsze można uciąć a korzenie wykopać...
-Jesteś dziwna.
Wiem to... *uśmiecha się*
-Lubię jak ktoś jest dziwny i nienormalny.
- W takim razie świetnie się dogadamy. Jestem Cira, chodź mówią na mnie Cyrra i Zyrra. *kiwa łbem*
-Ja jestem Roxy.
- W takim układzie jestem twoim przywódcą. Odpowiada ci to?
-Oczywiście.
*zachichotała i zaczęła iść do jaskiń*
Roxy siedziała trochę zdziwiona.
- Jeśli chcesz dołączyć do stada musisz przejść pewną misję. Jak na razie łatwą.
-Ok, powiedz jaką i zabieram się do roboty.
//PS. przywitaj się w dziale ''Powitania i nieobecności''//
- Musisz wyśledzić syna lidera, poobserwuj go i zdaj mi raport. Z kim był, gdzie, co robił... będzie mi to potrzebne w najbliższym czasie...
-Dobrze, ale nie wiem kto jest tym synem lidera.
- Młody owczarek niemiecki, Alex. Znak rozpoznawczy to bardzo potargane futro.
-Dobrze. To ja wyruszam już na misję.
- Najlepiej śledź go godzinę... a jak skończysz przyjdź na tą wielką skałę. To mój tron. *pokazuje*
-Dobrze.
Roxy pobiegła na misję.
*odeszła na skałę*
Scarlett podeszła do wodopoju i zaczeła pić. Zastanawiała się kim jest ta wilczyca którą widziała...
//chodzi ci chyba o suczkę//
*Cira zauważyła kogoś nowego* - Kolejny wygnaniec? Witaj. *podchodzi i uśmiecha się szeeeeeeeeeeeroooooooko i pokazuje zęby*
//omg.. sry przyzwyczaiłam się do pisania wilczyca na innym fotum omg sry :x//
-Witaj *uśmiecha się nawet szerzej niż Cira*
- Jesteś wygnańcem? Ja jestem ich przywódczynią.
-Tja..
- Czyli dołączasz do nas? Jestem Cira... chodź mówią mi różnie, Cyrra, Zyrra, Cirra...
-Ihm... Mam na imie Scarlett ale jak chcesz\ to Mów mi Scary
- Witam na Ziemi Wygnańców. *podaje łapę*
*podaje łape* Jest tu co ciekawego do roboty..?
- Konkretnie niedługo atakujemy Ziemię Psów. To nasi wielcy wrogowie. *pokazuje na horyzont gdzie majaczą drzewa*
-Fajnie będzie znowu kogoś zabić - Scary przejechała językiem po zębach
- Mamy doświadczonego, widzę. Też zabiłam kilkoro, na przykład matkę obecnego lidera, Fanga. *chichocze*
//Cira jest jak Zira z KL2 :I//
-Ja utrzymywałam się z zabijania, dopóki ***** mnie nie wygnali
//dobrze, że cenzura//
- Ja byłam kiedyś wybranką lidera... ale odrzucił mnie dla piękniejszej suczki z tej samej rasy... w odwecie zabiłam jego matkę, wielką przywódczynię, Dianę. A Irma umarła niedługo po narodzinach dzieci.
-Dobrze mu tak, ma ta ***** to na co zasłużyła
- Irma zginęła przykuta kamieniami... rozpaćkała się... hyhyhy...
-Chciałabym to zobaczyć
- A jej synalek płakał i ryczał koło niej... potem zaginął drugi... Fang nie ma szczęścia... Ahahahahaha! *psychiczny śmiech*
-Jest tu jaka wolna jaskinia?
- Można się nimi zrzygać... *uśmiech*