Tutaj każdy pies czuje się jak w niebie.
Tutaj zbierają się przywódcy i ich zastępcy by obgadać ważne sprawy i podejmować decyzje. Fang również rozmyśla tutaj i uczy syna.
F: *rozsiadłem się na skale i rozmyślałem, wiem, że zostawiłem resztę na pustyni, ale niedługo nadchodzi obrada, więc musiałem*
Offline
Jako Marley:
*Wędrowałem już kilka dni, jedyne co jadłem to stare kanapki, które znajdywałem na śmietnikach, a piłem wodę z kałuż. Zmęczony, ledwo trzymając się na nogach ujrzałem Skałę Przywódców. Zauważyłem sylwetkę jakiegoś owczarka. Przybyłem tu, by odszukać rodzinę. To tutaj mieszkałem w dzieciństwie, ale zgubiłem się...
Nie chciałem do tego wracać, miałem nadzieję, że na skale siedzi mój ojciec lub starszy brat. Wspiąłem się na skałę i podszedłem do owczarka.*
-Przepraszam?
Ostatnio edytowany przez Megan (2013-04-06 13:37:16)
Offline
*odwróciłem się i od razu pewien dziwny obraz stanął mi przed oczami, zauważyłem małego owczarka* Hej mały... zgubiłeś się? Jestem Fang...
Offline
F: Dziwny zbieg okoliczności... mój syn nazywa się Alex... a twoja matka?
Offline
*podszedłem do szczeniaka i obwąchałem go, te zbiegi okoliczności.. i ten ból przeszłości... moment... znajomy zapach...* Niemożliwe... M-Marley?
Offline
- Alex... Alex... on jest... żywy... o Boże, martwiłem się tyle czasu... *załkałem i zawyłem, aby przywołać Alexa, po chwili Alex nadbiega z Sierrą*
A: Tato... czy to?
F: *pokiwałem głową*
Offline
A: *położyłem Sierrę, miałem czekać na Rittę, ale dobrze...* Marley... myślałem... że... nie żyjesz... *wtuliłem się w niego, moje potargane futro*
Offline
F: Ja też... szkoda, że Irma tego nie widzi...
A: *spuściłem głowę* Na szczęście nie widziałeś jej śmierci... *załkałem, ten widok...*
Offline
F: *poklepałem go po futrze* Tyle się tu wydarzyło...
A: No to ja ci wszystko pokażę i będę twoim przewodnikiem. *poczochrałem go po główce*
Offline